Ech, mieć aparat cyfrowy, o jakości aparatu analogowego, średniego lub wielkiego formatu – to marzenie niejednego fotografa. W końcu się udało… Od paru miesięcy jestem szczęśliwym posiadaczem takiego właśnie aparatu – Pentax 645D. Kolejna tajna broń w nieustannym polowaniu na ciekawe, inne, lepsze zdjęcia. Aparat o rozdzielczości 40 milionów pikseli ze wspaniałą matrycą CCD Kodaka, generuje tak dobre zdjęcia, że śmiało można je porównać do diapozytywów dużego formatu. Stanowi wspaniałe uzupełnienie dla aparatów 4×5 cali. Jakość zdjęć, rozpiętość tonalna obrazu, uszczelnienia korpusu aparatu i jego wykonanie – wzbudza zaufanie i pewność wykonania dobrych naświetleń. Szalenie to pomaga w codziennej pracy. Właśnie ta, szczególna więź z aparatem powoduje, że fotografuje się nim z wielką przyjemnością i wygodą.
Przebywanie w dobrym towarzystwie zawsze nobilituje. Pentax, Phase One, Leica, Hasselblad czy Mamiya – to wyborne towarzystwo w segmencie średniego formatu. Pentax 645D „smakuje” tak dobrze, jak szampan z dobrego rocznika i rosyjski kawior.
Ten aparat na szyi fotografa przyciąga wzrok i wywołuje równie dużo emocji, jak perły na dekoltach pięknych kobiet. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że jest prawdziwą perłą w wśród moich aparatów.
Tomek; gdybym nosiła kapelusz, zdjęłabym go z głowy.
Też chciałbym takiego mieć. Nawet bez szampana i kawioru. No dobrze, bez pereł też 🙂
GRATULUJĘ ZDOBYCZY
Bardzo wysublimowane danie. Uwielbiam te smaki jednak oprócz kawioru…
No proszę, Pentax, a jaki skromny.
Po świetnym wpisie Pana Macieja aż prosi się spytać- czy już został poświęcony?
Oczywiście wyższym celom.