Tylko po wypiciu kawy a la Sobieski z dodatkiem wódki i miodu. Można wówczas poczuć niezłą euforię i animusz, niczym husarz z kawalerii pancernej króla Sobieskiego. Gdzie? Oczywiście w urokliwych kawiarniach Wiednia. Można tez poczuć się niezwykle elegancko i wytwornie popijając kawę w stylu Ludwika XIV z dodatkiem koniaku i bitej śmietany na przykład – w kawiarni u Hawelka. Generalne w cesarskim Wiedniu pije się kawę melanż. Jest bardzo aromatyczna i bardzo mi smakowała podczas krótkiego pobytu w stolicy Austrii.
Nie sama kawą jednak Wiedeń żyje. Dla zwiedzających są i inne – ciekawe atrakcje. Od zwiedzania pomnika Johana Straussa w Stadt Parku, Opery Wiedeńskiej, pokazu treningu koni lipcańskich w budynku Hiszpańskiej Szkoły Jazdy, pałacu Schönbrunn czy też wypadu na Prater i przejażdżki na słynnym kole młyńskim. Dla znawców i miłośników sztuki dostępna jest Albertina z grafikami Dürera. Obecnie prezentowane są tam prace Picassa. Warto też, zobaczyć biały budynek z kulą splecioną ze złotych liści na dachu. Gmach ten jest symbolem wiedeńskiej secesji – można w nim podziwiać m.in. dzieła Klimta.
Do atrakcji kulinarnych można zaliczyć: bardzo smaczny sznycel wiedeński, słynny tort Sachera, strudel czy też bardzo dobre młode wino podawane w licznych winiarniach i gospodach – oczywiście na Grinzingu, części dzielnicy Wiednia, położonej na stokach Lasku Wiedeńskiego. Mnie najbardziej jednak smakowało śniadanie w kawiarni u Sachera, w ostatnie dzień pobytu. Talerz znakomitych szynek, do tego słynne też kajzerki, dżem, jajko, croissanty, wspomniana kawa melanż i malutki czekoladowy torcik. Można się najeść. A bycie w kultowym miejscu… robi swoje. Wkrótce do Wiednia, postaram się pojechać ponownie. Może zdecyduje się na bal w Operze? Tyko ten koszt zakupu fraka – ponad 2000 euro… A kreacja wieczorowa dla małżonki? Strach pomyśleć ile będzie kosztowała…


Opera Wiedeńska


















Też bym chciał na kawę do Wiednia. Póki co skoczę do Biedronki po śmietanę i zrobię sobie kawę po wiedeńsku, w domku. Poszukam w szafce jakiejś stylowej filiżanki. Siądę wygodnie w fotelu. 😏 Przynajmniej nie będę stać w kolejce do lokalu ☕️🍰
Janusz, dziękuję za komentarz. Nie ma to jak wygoda. Zwiedzanie to jednak ciężka praca…
Bardzo to wszystko eleganckie, łącznie ze zdjęciami. Może jeszcze kiedyś i ja… ech.
Maciek, dziękuję za komentarz. Polecam się na przyszłość. Szykuj frak…
Piękny, zabytkowy, stylowy Wiedeń w pigułce wg.recepty Tomka jak zwykle poprawia nastrój i namawia do wyczucia smaku chwili, podróży i porównań. Na początek całkiem spokojnie wypiję kawę z koniakiem i może pojadę do Bielsko-Biała gdzie króluje styl wiedeński….
Tomku, piękna podróż i opisane przez Ciebie wrażenia. Dziękuję
Agnieszko byłem w Bielsku-Białej. Rzeczywiście jest klimat dawnego cesarstwa…Dziękuje za komentarz.
Lekki tekst i zdjęcia poważnego kalibru czyli mieszanka idealna jak… kawa melanż w Wiedniu. Dla mnie świetny blog i czekam na więcej!
Panie Jarosławie, tylko półtorej godziny lotu do Wiednia i kawa melanż do wyboru, nie tylko w Sacherze…
Panie Tomku, w Pana wydaniu każde miejsce jest zachwycające. A Wiedeń przepiękny, zdjęcia genialne. Pozdrawiam i czekam na kolejne.
Pani Beatrycze, dziękuje za komentarz. Jeszcze nie wiem gdzie wyruszę. Może w poszukiwaniu innych kaw? Innych smaków?
Tomku, jak zwykle prezentujesz Niesamowite Zdjęcia. Bardzo smakowicie opisałeś atrakcje kulinarne. Bylem we Wiedniu kilka razy ale po przeczytaniu Twojej relacji bardzo chce tam jeszcze pojechać. Oczywiście przypominiała mi się anegdotka z Wiednia, który wtedy odwiedziłem w towarzystwie dzieci I Przyjaciół (Kasia – Żonuś miała krótsze wakacje). Hanka, nasza Przyjaciółka marzyła, żeby wreszcie spróbować torcika Sachera (jej Babcia uwielbiała ten torcik przed wojna). Wpadlismy do jakiejś kafejki, ale, jak to się dawniej mówiło, „Torcik Sachera już wyszedł.” Gdy powiedziałem uroczej kelnerce historyjkę o Babci Hani, Torcik został sprowadzony z pobliskiej cukierni.
Krzysiek, dziękuje za komentarz i ciekawą historię. Prawdziwy „Sacher” to tort u Sachera i tyle. Można go prawdopodobnie jeszcze dostać w cukierni Damel – ale oni procesowali się o ten tort, przez ponad 25 lat. Nie wiem czy jest u nich w sprzedaży…W końcu przegrali proces sądowy.
Cześć Kolego! Ile to już lat minęło jak razem poznawaliśmy Wiedeń? 35?
Tomek, przejrzałem zapiski ostatni raz byłem w Wiedniu – w 2000 roku. Budynki te same, ale klimat – bardziej kosmopolityczny. I ta niepowtarzalna atmosfera, która zawsze mnie urzeka…
Gratuluję wycieczki i bardzo dziękuję za możliwość obejrzenia wykonanych przez Pana zdjęć.
Rzadko się zdarza połączenie wyczulonego na piękno oka z umiejętnością przekazania na fotografii „tego wyczulenia”. Panu się to udało – Wiedeń, Konstancin …
Bardzo proszę o kolejne zdjęcia !!!
Panie Witoldzie, dziękuje za komentarz. Staram się pokazać to coś… jak Pan to nazwał owe „wyczulenie”