Piłem już kawę w Turcji, w Portugalii, w Grecji, w Niemczech i na Wyspach Kanaryjskich. Piłem także w Wiedniu. Wszędzie była dobra i smakowita. Być może miałem szczęście do kawiarni. Zwłaszcza kawa w Wiedniu smakowała mi najbardziej, bo Wiedeń Europejczykom kojarzy się między innymi właśnie z kawą. Wszak tu był jej początek za sprawą naszego rodaka Kulczyckiego, ale to już inna historia, którą opisałem w realacji z Wiednia na blogu. Oczywiście kawa w Istambule też była całkiem, całkiem – wiadomo turecka z tygielka, czyli u źródeł.
Najbardziej jednak smakuje mi kawa w domu. Zwłaszcza, że po krótkiej przygodzie z ekspresem automatycznym – przeszedłem na ekspres ciśnieniowy, kolbowy z procedurą parzenia, taką, jak w dobrych kawiarniach. Proces parzenia kawy to jakaś magia i przyjemność zarazem. Jest to też droga przez mękę, zanim osiągnie się odpowiednią wprawę. Oczywiście nie jestem profesjonalnym baristą – piję dla przyjemności. Wybór podstawowych czynności przy parzeniu takiej kawy jest spory. Zaczyna się od wyboru ekspresu, potem młynka i tampera, czyli specjalnego krążka służącego do ubijania kawy w kolbie. Ważny jest dobór odpowiedniej wody, oraz wagi dla uzyskania precyzyjnej ilości zmielonej kawy, no i samych ziaren z różnych rejonów świata, nie mówiąc już o kawie z palarni. Potem można już pić swoje espresso, najlepiej w ulubionej filiżance. Co też czynie codziennie. W końcu to rytuał…
Miałem kawy dzisiaj już nie pić, ale swoim wpisem Tomku mnie namówiłeś 😉 Świetne zdjęcia jak zwykle, super jakość i jeszcze lepszy pomysł. Brawo!
Może wkrótce zdecyduje się na kurs baristy… Fotograficzny średni format cyfrowy robi swoje.
Tomku, Twój aromatyczny komentarz okraszony zdjęciami dowodów uciech codziennych, rytualnych sprawił, że mimo nocy – całkiem spokojnie wypiję pierwsza kawę…..
Kawa z ekspresu automatycznego czy innego?
Zapomniałeś dodać, że piłeś również i u mnie, i że kawa była raczej okropna, bo z ekspresu automatycznego. 🥴
Zaryzykowałem!
Świetne zdjęcia i tekst i chociaż sam kawy nie piję przeczytałem z zainteresowaniem. Najbardziej zazdroszczę kubka i spodka. Czadowe!
Może trzeba się przełamać i spróbować filiżankę małej czarnej…
Zdjęcia piękne, ale ja chciałabym się napić kawy, Monika Płatek
W taki razie jesteśmy umówieni…
Kawy nie pijam wcale, ale rytuały lubię no i filiżanka piękna!
Filiżankę dostałem w prezencie. Przywieziona z Hiszpanii…
Piękna filiżanka i fantastyczne zdjęcia. Lubie kawę i jej zapach.
Po zmieleniu ziaren w młynku w kuchni rzeczywiście jest fantastyczny zapach…
Gdy patrzę na zdjęcia to już czuję zapach kawy w powietrzu.